szukaj
Wyszukaj w bazie
Księży i Kościołów

Wakacje z duchami, czyli wizyta w Oradour-sur-Glane

Artur Hanula / 09.08.2019
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com

Oradour-sur-Glane jest jedną z najczęściej odwiedzanych miejscowości w regionie Nowa Akwitania. Można to miejsce zaznaczyć na swojej liście wakacyjnych destynacji. Warto tym bardziej, jeśli ktoś chce spędzić wolne dni inaczej niż ma to miejsce w przypadku tych atrakcji, które kuszą jedynie piękną pogodą, krystalicznie czystą wodą i okazjami do leniuchowania bez końca. Konfrontacja z tym, co wydarzyło się w Oradour-sur-Glane podczas II wojny światowej, może skierować nasz wakacyjny wypoczynek na zgoła odmienne, nieraz jeszcze bardziej niezapomniane tory.


Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wakacje i traumatyczne wydarzenia z czasów straszliwej wojny mają się jak piernik do wiatraka. Tymczasem może się okazać, że dzięki odwiedzaniu miejsc takich jak Oradour-sur-Glane wyniesiemy z naszego urlopu zdecydowanie więcej niż tylko opaloną skórę i frustrację z powodu kończących się wakacji.

Kościół w Oradour-sur-Glane, miejsce zagłady kobiet i dzieci w czasie II wojny światowej, fot. Dna-Dennis – Praca własna, wikimedia (domena publiczna)

Oradour-sur-Glane, czyli kosztowna pomyłka

Był 10 czerwca 1944 r. Do miejscowości wkroczyły oddziały SS, a konkretnie 2 Dywizji Pancernej SS Das Reich. Esesmani kierowali się z południa na północ Francji, aby wspomóc pozostałe siły nazistowskie w odpieraniu aliantów, którzy jak wiemy niewiele wcześniej lądowali w Normandii. Zaczęła się rzeź: wypędzano ludzi z domów bez względu na wiek i stan zdrowia, rozstrzeliwano wszystkich. Tym, których nie zamordowano od razu, zafundowano straszliwe cierpienia w podpalonym kościele oraz stodołach. Esesmani wrzucali do środka granty, a ludzi rozpaczliwie próbujących się wydostać pozbawiali życia strzałem z pistoletu czy karabinu.

Liczby dotyczące zamordowanych tego dnia mieszkańców Oradour-sur-Glane są zatrważające: wystarczy wspomnieć, że życie straciły wówczas 642 osoby (niektóre źródła utrzymują, że 648). Z pogromu ocalało 7 osób – blisko pięćdziesięcioletnia kobieta Marguerite Rouffanche, pięciu mężczyzn i dziecko. Francuzce udało się wydostać z kościoła przez okno. Dodać trzeba, że przeżyła tez garstka ludzi, którzy uciekli z miasteczka najwcześniej, zaraz po przybyciu Niemców.

fot. Pixabay.com

Głównym powodem takiego postępku Niemców było najprawdopodobniej zabicie oficera SS, którego zgładzili przedstawiciele francuskiego ruchu oporu. W ramach rewanżu esesmani postanowili zemścić się na mieszkańcach Oradour-sur-Glane. Nieco wcześniej podejrzewali, że być może pojmany Niemiec jeszcze żyje i w Oradour-sur-Glane uda się wziąć zakładników. Kiedy Niemcy zorientowali się, że oficer prawdopodobnie zginął, mieli przed sobą jasny cel – właśnie zemstę. W tym miejscu dochodzimy jednak do wątku, który czyni tę masakrę jeszcze bardziej tragiczną. Otóż oficer SS zginął w Oradour-sur-Vayres. Choć nie wszyscy zgadzają się z teorią zakładającą pomyłkę można przypuszczać, że Niemcy najzwyczajniej w świecie pomylili miejscowości w dużej mierze z powodu podobieństwa nazw i zniszczyli nie tę, którą planowali. Niezależnie od tego, gdzie zginął oficer SS, zamordowano niewinnych ludzi i to jest w tym wydarzeniu najtragiczniejsze.

Powojenne losy

Szef esesmanów odpowiedzialnych za rzeź w Oradour, niejaki Diekmann (esesman, którego śmierć Niemcy chcieli pomścić, był prawdopodobnie jego przyjacielem) trafił pod sąd swoich przełożonych za złamanie zakazu, ale nie jest pewne czy przypadkiem oni także nie byli zamieszani w tę masakrę. Oficera jednak nie ukarano, ale po wydarzeniach w Oradour żył jeszcze tylko ok. 3 tygodni, zanim zabił go w Normandii odłamek granatu.

Po wojnie udało się odnaleźć jedynie nielicznych oprawców. Tylko dwóch otrzymało wyroki śmierci, reszta wysokie kary, które jednak stosunkowo szybko zostały anulowane. Kilkunastu sądzonych pochodziło z Alzacji, na której scaleniu z Francją po okresie okupacji niemieckiej zależało wielu Francuzom.

Tragedia zaklęta w czasie

Oradour-sur-Glane obok czeskich Lidic, włoskiego Mazinote oraz wsi Sochy na Lubelszczyźnie rysuje się jako miejsce jednej z największych zbrodni na ludności cywilnej. W tej francuskiej miejscowości obecnie współistnieją obok siebie pozostałości starego miasteczka i nowe, zbudowane po wojnie.

fot. Pixabay.com

W szóstym odcinku serii PolskiFR na wakacjach pisaliśmy m.in. o tym, że Oradour-sur-Glane jest najczęściej odwiedzanym przez turystów miejscem w byłym regionie Francji o nazwie Akwitania (w 2016 r. weszła w skład Nowej Akwitanii). Jest tak nie bez przyczyny. Przybywając w to miejsce mamy wrażenie, że czas się zatrzymał. Może nam się wydawać, że zaraz kogoś spotkamy albo ktoś wsiądzie na nadgryziony przez ząb czasu rower ustawiony przy murze. Miejscowość dotrwała po dziś dzień w takim stanie, w jakim pozostawili ją esesmani; z tym wszystkim, czego nie strawił ogień. Znajduje się tam muzeum. W Oradour-sur-Glanie natkniemy się przykładowo na wrak samochodu, do którego właściciel już nie miał okazji wsiąść po wizycie Niemców. Jeśli będziemy uważni, znajdziemy wiele przedmiotów należących do dawnych mieszkańców Oradour-sur-Glane. Trudno się oprzeć wrażeniu, że ci ludzie nadal tu są, już jako duchy…

fot. Dna-Dennis — Travail personnel, wikimedia (domena publiczna)

Tego typu artefakty i nastrój miejsca mimo woli zmuszają do refleksji, wywołują gęsią skórkę i dostarczają niezapomnianych wrażeń. Nie jakichś tam przemijających, ale dających do myślenia. Ku przestrodze przyszłym pokoleniom zamieszczono napis na pomniku przy wejściu do wsi (choć niektórzy uważają Oradour-sur-Glane za miasteczko): „Souviens-Toi – Remember” (Pamiętaj…).

A zatem pamiętajmy.

Strona internetowa miejsca >>>

W tekście wykorzystano informacje zaczerpnięte z: opinie.wp.pl, wiadomości.dziennik.pl, europeremembers.comdws-xip.pl, historykon.pl, dw.com